• Idź do treści
  • Idź do menu
  • Idź do wyszukiwarki
  • Listy od moich fanów

    List od Sławomira ·

    Szanowny Panie Krzysztofie,

    Są spotkania nic nie znaczące i są spotkania pozostawiające jakiś ślad.
    Będąc nad Bałtykiem np. w wielu miejscach Litwy, Łotwy Estonii można uciec od wakacyjnego zgiełku, wrócić do świata znanego z lat dziecięcych. Do tych miejsc nie prowadzą autostrady, lecz zwykłe, gruntowe, dziurawe drogi. Do najbliższego
    sklepu bywa, że jest kilkanaście kilometrów. Jakże smakuje wtedy porcja
    ziemniaków ze skwarkami i zsiadłym mlekiem wyciągniętym ze studni … A i
    bursztynów bez trudu daje się znaleźć tam sporą garść.

    Czy Pana pies poradzi sobie ? Jak sobie nie poradzi, może dostąpi zaszczytu
    bycia rzeźbą nagrobną ? Jak opowiadają, lwowskiemu mieszczaninowi, Józefowi
    Iwanowiczowi, towarzyszyły codziennie w spacerach dwa psy: Pluto i Nero. Gdy
    mężczyzna zmarł, podążyły za jego trumną aż na cmentarz i tam pozostały. Do
    tego stopnia tęskniły, że pomarły jeden po drugim, warując przy jego grobie
    i odmawiając jedzenia. Żona mężczyzny kazała pochować psy obok pana. Na
    pamiątkę tego wydarzenia na nagrobku znajduje się popiersie Iwanowicza z
    leżącymi po bokach dwoma psami. Z oka jednego z nich spływa łza
    symbolizująca tęsknotę za zmarłym panem. Z oczu drugiego płyną dwie łzy – opłakuje pana i swojego psiego towarzysza, który umarł pierwszy. Może to
    jest legenda, może to jest historia prawdziwego człowieka i prawdziwych
    zwierząt.

    Płyty zostały wysłuchane niezwłocznie. Ja raczej najbardziej zapamiętam
    “Zapach kobiety” w wykonaniu Andrzejczaka. A ze słów napisanych, że
    najpiękniejsi są kochankowie. Być może to jakieś echo piękna filmu, gdzie
    gra Al Pacino, a może i zdarzenia, które stało się zbyt mocne, by o nim
    zapomnieć. Opowiadanie ? Gorzkie. Gdyby tworzono płytowe zestawy,
    natychmiast złożyłbym je z tym z płyty Grażyny Łobaszewskiej. Tam nie
    poznańskim hotelu, lecz w jednym z pensjonatów Kazimierza nad Wisłą dzieję
    się ta sama historia. Przynajmniej w części erotyzująco-obyczajowej. On i
    dwie one.

    A tak na marginesie. Zdarza się, że jadę samochodem i słucham sportowej
    radiowej relacji. Zwłaszcza w wykonaniu takiego wypranego z emocji Pana.
    Zastanawiam się, jakie mechanizmy powodują, że tak bezbarwne kreatury są
    sadowione przed konsoletą. Choć może i sport już nie ten …

    Życzę zatem optymizmu i pogody ducha.
    Wszystkiego dobrego

    Sławomir

    Komentarze

    Pomoc Textile

    Zobacz też: